W piątek odwiedziła nas pani Ewelina. Między innymi poznała Księżną. Ta piękna klacz fryzyjska ma zerwane ścięgna w przednich kopytach. Dlatego dużo czasu spędza leżąc. Przy tej pogodzie, która jest aktualnie tylko na kilka godzin dziennie jest na padoku. Resztę czasu odpoczywa w swoim pokoiku.
Jak widać na filmie Księżna jest bardzo przyjacielska i przytulna. Garnie się do ludzi. Dziewczyny od razu się zaprzyjaźniły.
Pani Ewelina wspomogła dużymi kwotami ratowanie Białego, Oliwka, Mani i Misia.
Za co bardzo dziękuję w tym miejscu.
W środę była u nas pani weterynarz, która zbadała Klaudynkę, Księżną oraz Pirata. Dziewczyny miały wykonane zdjęcia RTG. Nie wyszło na nich nic czego się nie spodziewaliśmy ale i tak smutno. Niestety oba konie nigdy nie będą zupełnie zdrowe. Klaudynka ma przewlekły ochwat, a lata zaniedbań spowodowały uszkodzenie kości kopytowych, Księżna ma pozrywane ścięgna i ogromne zwyrodnienia w obu przednich nogach. Zbadany był również Pirat, który na jedno oko nie widzi wcale, a na drugie jak się okazało widzi niewiele. U niego również nigdy nie będzie lepiej. Z Piratem przyszła oczywiście Sowa, która robiła cały czas zamieszanie, jak to dzieciak 🙂
Wczoraj do dziewczyn przyjechał Wojtek, który opiekuję się kopytami naszych zwierzaków, zgodnie z zaleceniami Klaudynka została przekuta na nowe podkowy, a Księżna po raz pierwszy okuta ortopedycznie. Mamy nadzieję, że będzie im łatwiej chodzić.
Księżna już do mnie przyjechała. Ta piękna klacz fryzyjska ma uszkodzone ścięgna w przednich kopytach i z trudem się porusza. Nie pomaga jej na pewno to że jest bardzo duża i ciężka. Ale nie ma tragedii. Po świętach przyjedzie do niej weterynarz, zrobi rendgen i będziemy leczyli jej te przednie kopytka.
Całe szczęście ma dobry apetyt, to ją zmusza do chodzenia i szukania jedzenia. Dzięki temu nogi są lepiej ukrwione i szybciej się regenerują i wracają do zdrowia.
Księżna jest bardzo przyjacielska i miła. Jest ufna w stosunku do człowieka i chętnie się przytula.
Ta piękna klacz żyje tylko i wyłącznie dzięki Waszemu wsparciu. To Wy ją uratowaliście. Dzięki Wam chodzi tu sobie po stajni i szuka marchewek.
Dziękuję Wam bardzo za pomoc!
do końca zbiórki POZOSTAŁO:
WCIĄŻ BRAKUJE NAM:
0 zł
Moi Drodzy, Księżną widziałem pierwszy raz u handlarza ze dwa miesiące temu. Zrobiłem jej wtedy zdjęcia. Wierzyłem, że uda mi się znaleźć jej dom.
To stara, schorowana ale jednak rasowa klacz. Ma zerwane ścięgna w przednich nogach ale wciąż jakoś chodzi. No i jest jednak ładna. I miła. Myślałem że ktoś ją kupi, tak żeby mieć uroczego konia. Nieużytkowego ale jednak mającego coś w sobie. Żeby sobie skubała trawę zamiast kosiarki.
Ale od tamtej pory minęły dwa miesiące. Bywałem tam z raz w tygodniu i widziałem jak coraz ciężej jej się porusza, dużo się kładzie żeby odciążyć chore nogi. Przez ten czas bardzo schudła też i popadła w apatię. Było widać, że traci chęci do życia.
Na pewno nie pomaga że konie u handlarzy są same bez żadnej bratniej duszy, nikt ich nie pogłaszcze, nikt nie przytuli.

Kilka dni temu zadzwonił do mnie handlarz z informacją, że z Księżną jest bardzo źle. Choć proponował, mówi, że żaden klient jej nie chciał. Nie zdziwiło mnie to bo, sam wysyłałem jej zdjęcia i opis do znajomych koniarzy i nikt nie chciał starej kulawej klaczy której nie da się wyleczyć. Handlarz dodał, że jest z nią coraz gorzej, prawie nie je, nie chce wychodzić z obory na padok. I że pewnie niedługo umrze. Więc musi ją zawieźć do rzeźni. Bo straci pieniądze. A wiadomo, pieniądze są najważniejsze.
Wsiadłem od razu w samochód i pojechałem obejrzeć starą klacz. Rzeczywiście obraz nędzy i rozpaczy. Z trudem wyprowadziliśmy ją z obory bo była bardzo słaba. Słaniała się na nogach i rozglądała wokół błędnym wzrokiem. Oblepiona i śmierdząca obornikiem od ciągłego leżenia wyglądała strasznie. Nawet nie próbowała spoglądać w stronę innych koni. Było jej wszystko jedno co się z nią stanie.
Nie mogłem jej tam zostawić. Brak jakiejkolwiek opieki i pomocy były dla niej wyrokiem. Handlarz widział też, że jest tragicznie i postawił sprawę jasno. Albo „zabierasz to ścierwo, albo jeszcze dziś jedzie do rzeźni. Tam szybko zrobią z nią porządek”. Co miałem zrobić? Jak miałem odmówić? Jak mogłem się odwrócić i zostawić tego biednego konia?
Handlarz chce za Księżną 6800 zł. Transport to dodatkowe 1500 zł. Handlarz zgodził się spłatę w ratach. Teraz potrzebna Wasza pomoc.. W Was ostatnia deska ratunku.
Bardzo Was proszę o wsparcie dla tej bidulki. Bez naszej pomocy pewnie nie dożyje do Świąt Bożego Narodzenia.