9 października 2024
Zobaczcie jak sobie żyją kucyki Pusia i Złotek oraz osiołki Zosią i Lucuś, adoptowane przez Pana Czarka. Wszystko u nich dobrze, mają grube brzuszki i błyszczące futerka, a to znaczy że niczego im nie brakuje! Mają też wybudowaną specjalnie dla nich stajnię oraz bardzo duży teren, po którym mogą sobie chodzić ile dusza zapragnie.
Te wspaniałe zwierzaki żyją tylko dzięki Wam, bo każdy z nich miał pojechać do rzeźni. A dzięki Panu Czarkowi mają takie życie, jakie mógłby sobie wymarzyć każdy kucyk i osiołek!
7 lutego 2024
Osiołki Zosia i Lucuś oraz kucyki Pusta i Złotek, uratowane przez Was przed rzeźnią, są jednymi z pierwszych naszych zwierzaków oddanych do adopcji. Mieszkają u Pana Czarka, który bardzo zadbał, żeby miały wszystko, czego tylko kopytne zwierzaki mogą potrzebować do szczęścia. Pan Czarek pecjalnie dla nich wybudował stajnię i urządził im przestronne pastwiska, na których spędzają większość czasu.
Zobaczcie, jak pięknie są zadbane i wyczesane. Pusia i Złotek chyba do tej pory nie wiedzieli, że ich grzywy mogą być aż tak bardzo białe i puszyste 😀 I nawet marchewki dostają pokrojone w kosteczkę.
Życzę każdemu z naszych podopiecznych takiego wspaniałego domu adopcyjnego.
Pamiętacie Zosię z czasu, kiedy ją przywiozłem do Starego Polesia? Była nieufna i wystraszona, nie pozwalała do siebie podejść ani tym bardziej się dotknąć.
A teraz – zobaczcie sami! Zosia sama prosi o głaskanie i przytulanie. Po dawnej nieufności nie pozostał nawet ślad!
Ponieważ Zosia cały czas jest nierozłączną przyjaciółką Jagienki, chyba niedługo zostanie ciocią. Ciekawe, czy będzie Jagience pomagała w opiece nad źrebaczkiem 🙂
Ta przemiła ośliczka żyje tylko dzięki Wam. Odmieniliście jej los, który wydawał się przesądzony. Spójrzcie sami, ile dobra wyświadczyliście. Dziękuję Wam za to z całego serca.
Zosia i Jagienka, dwie ośliczki całkiem niedawno uratowane przez Was przed rzeźnią, są w tej chwili najlepszymi przyjaciółkami. Doskonale dobrały się pod każdym względem i praktycznie się nie rozstają. Razem jedzą marchewki i siano, razem chodzą na spacer lub napić się wody.
To taka para, która powinna już na zawsze pozostać razem. I tak będzie!
Obie ośliczki doświadczyły wiele zła w swoim życiu, a teraz, dzięki Wam, mogą w końcu cieszyć się wolnością i poczuciem bezpieczeństwa. To Wasza zasługa! Dziękuję Wam z całego serca.
Zosia jest już po wizycie weterynarza i kowala. Pani weterynarz oceniła jej ogólny stan jako dobry. Ucho, złamane w wyniku urazu mechanicznego, jest już całkowicie zagojone i w tej chwili stanowi w zasadzie jedynie defekt urody. Raczej nie jest bolesne, choć osiołki potrafią bardzo dobrze ukrywać cierpienie i zwykle tak właśnie robią, więc nie możemy mieć stuprocentowej pewności.
Kopyta Zosi były w bardzo słabym stanie – tak mocno przerośnięte, ze ich brzegi były połamane i nierówne. Jednak nasz kowal zajął się Zosią bardzo dobrze. Kopyta osiołków są stosunkowo miękkie, więc ich korekcja jest dużo łatwiejsza niż u koni. Pod warunkiem, że osiołek jest grzeczny, co nie jest regułą 😉 Natomiast Zosia jest bardzo grzeczna, więc kowal mógł precyzyjnie opracować jej kopytka. Jednak doprowadzenie kopyt Zosi do całkowicie właściwego stanu będzie wymagało jeszcze kilku jego wizyt.
Zosia żyje, jest bezpieczna i otoczona troskliwą opieką jedynie dzięki Wam. To Wasza zasługa. Dziękuję!
Zosia przed chwilą do nas przyjechała. Jak widzicie, jest na razie bardzo nieufna. Nie pozwala zbliżyć się do siebie, ale trudno się dziwić po tym wszystkim co przeszła.
Na razie dwie inne ośliczki – Jagienka i Sówka – wzięły Zosię pod opiekę. Całe mini stadko spaceruje sobie razem po terenie. Mam nadzieję, że dzięki nowym koleżankom Zosia szybko poczuje się u nas jak w domu.
Dziś i tak będziemy musieli złapać Zosię, bo przychodzi pani weterynarz i będzie chciała ją obejrzeć.
Dziękuję Wam bardzo za to, że uratowaliście ośliczkę Zosię. Dzięki Wam Zosia resztę życia spędzi tu, na łące, w otoczeniu przyjaciół. Dziękuję!
NA WPŁATĘ ZALICZKI POZOSTAŁO:
WCIĄŻ BRAKUJE NAM:
0 zł
Zosia stoi w przeżartej pleśnią komórce, uwiązana krótkim sznurem do haka wbitego w ścianę. Oprócz niej jest tu tylko sterta śmieci i przenikliwy zapach grzyba pokrywającego ściany. Ośliczka uwiązana jest w taki sposób, że stoi tyłem do wejścia. Kiedy wchodzę, nie jest w stanie mnie zobaczyć, więc nerwowo drepcze stukając kopytkami po betonowej posadzce a jedno z jej uszu obraca się niespokojnie w moją stronę. Drugie ucho jest klapnięte i bezwładne.
Staram się uspokoić ją głosem, mówiąc do niej cicho i łagodnie, ale to nic nie daje. Zosia wyraźnie boi się samego faktu mojej obecności a każdy szybszy ruch powoduje, że zaczyna szarpać się na linie a w jej oczach widać przerażenie. To typowe zachowanie zwierzęcia, które doświadczało stale, przez dłuższy czas, fizycznej przemocy.
Dlatego nie próbuję jej na razie dotykać. Siadam pod ścianą w najdalszym kącie komórki i staram się przyzwyczaić Zosię do mojej obecności. Po długim, naprawdę długim czasie ośliczka trochę się uspokaja. Mogę nawet spojrzeć wprost na nią, nie wywołując ataku paniki. Teraz widzę, że jej lewe ucho prawdopodobnie było złamane, dlatego zwisa bezwładnie. Nie próbuję podchodzić bliżej. Wiem że nawet jeśli uda się zabrać stąd Zosię, będzie potrzebowała sporo czasu, zanim bez lęku pozwoli zbliżyć się do siebie.
Po wyjściu z komórki próbuję dowiedzieć się czegoś więcej od handlarza, ale on nie zna historii życia Zosi. Wie jedynie, że wczoraj przyjechało do niego dwóch nieznanych mu ludzi. Jeden był mocno podpity i to on wyciągał przerażoną ośliczkę z przyczepy. Drugi siedział za kierownicą i klnąc poganiał kompana. Ten podpity nie negocjował długo ceny, szybko złapał pieniądze i odjechali bez pożegnania.
I w ten sposób Zosia swoje smutne i bolesne życie ma zakończyć już jutro w ubojni zabita przez rzeźnika, przekonana że człowiek to najgorsze, czego można w życiu doświadczyć.
Zmieńmy to, proszę. Jeśli uda nam się zabrać stąd Zosię, zrobię wszystko, żeby wynagrodzić jej te lata bólu i strachu. Będzie żyła w towarzystwie innych osiołków i koni, pasła się na łące w promieniach słońca. Być może kiedyś uda nam się przekonać ją, że człowiek to nie tylko bicie i strach. Cena, jaką muszę zapłacić za Zosię, to 3600 zł. Już udało się zebrać 2950 złotych. Brakujące 650 złotych muszę wpłacić jutro wieczorem.
Jak się uda, to Zosia już w piątek do mnie przyjedzie!
Bardzo Was proszę, pomóżcie mi wyrwać Zosię od handlarza!
Przekaż darowiznę z hasłem Zosia na konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Stare Polesie 25B 05-155 Leoncin
NUMER KONta DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK