26 lutego
Mam dziś dla Was bardzo smutną wiadomość. Odszedł od nas maleńki staruszek Gapcio. Uratowaliście go od śmierci w rzeźni około półtora roku temu. Na początku mieszkał u nas w Starym Polesiu, gdzie był dużą pociechą. Był też sławny w internetach, po tym jak jeden pan napisał że te zbiórki to fikcja a Gapcio już dawno jest przerobiony na kiełbasy. Ostatni rok życia spędził u Magdy i jej męża, którzy mieszkają pod Warszawą. Miał tam najlepsze warunki, jakie może sobie tylko wyobrazić kucyk. Mieszkał w przydomowej stajence, która znajdowała się naprzeciwko tarasu w domu. Jego opiekunowie pracują zdalnie więc całą dobę doglądali go i otaczali opieką. Za towarzystwo miał drugiego kucyka, kozy i psiaka. Był chorowity, więc weterynarz często go odwiedzał. Kowal też – Gapcio miał specjalne buciki korekcyjne sprowadzane z USA. Gapcio był bardzo stary i miał chore serce. W sobotę rano Magda znalazła go leżącego. Przyjechała pani weterynarz, która od dawna się nim zajmuje i powiedziała, że nie uda się nic zrobić. Drodzy Przyjaciele, Wy podarowaliście mu życie, a Magda z mężem piękną starość. DZIĘKUJĘ.
4 stycznia 2024
Czy pamiętacie Gapcia? Ten uratowany przez Was od śmierci w rzeźni kucyk już od dawna mieszka w domu adopcyjnym u Magdy, która zajmuje się nim bardzo troskliwie. Gapcio jest stary i schorowany, ale ma najlepszą opiekę, jaką można sobie wymarzyć. Widzicie, co ma na nogach? To są buty korekcyjne, które zostały sprowadzone z USA specjalnie dla Gapcia 💖
Gapcio i Paszczak są już w domu adopcyjnym. Mają wspaniałe warunki. Dostały duży teren, który dzielą z trzema kózkami i nowiutki przytulny domek. (spodobał się naszym kucykom tak bardzo, że kózki już dostały zakaz wstępu :D)
Nowi opiekunowie Gapcia i Paszczaka dali już dom wielu uratowanym zwierzętom – czterem psom i trzem kózkom. Magda podjęła się opieki nad nimi, zdając sobie dobrze sprawę z ich wieku i stanu zdrowia. I postanowiła dać dom właśnie im, starym i schorowanym.
Zobaczcie tylko, jak odmienił się ich los. To po prostu cud, te dwa kucyki były już w drodze do rzeźni… A teraz w końcu są pod taką opieką, jaką powinni mieć od zawsze. A to wszystko tylko dzięki Wam, Waszej wrażliwości i współczuciu dla słabszych i bezbronnych. To wy jesteście sprawcami tego cudu. Dziękuję Wam z całego serca.
Teraz, pod opieką pani weterynarz ich stan bardzo się poprawił, szczególnie Gapcia. Ale obaj nadal wymagają ciągłej kontroli ich stanu i ewentualnie szybkiej reakcji, jeśli z ich zdrowiem zacznie się dziać cos niepokojącego.
Gapciowi, Paszczakowi i ich nowej rodzinie adopcyjnej życzę długich, szczęśliwych lat razem! A Wam obiecuję niedługo relację z ich nowego domu 🙂
Nasi dobrodzieje pytają się ostatnio o losy naszych najsłabszych mieszkańców.
Będę teraz systematycznie pokazywał jak się mają.
Zacznijmy od Gapcia i Paszczaka.
Gapcio jest w dobrej formie. Za to Paszczaka ciężko jest wyleczyć czy troszkę upaść.
Ale wszystko jest w filmie.
Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc dla tych maluchów.
Gapcio i Paszczak mogą mówić o dużym szczęściu. Pomimo swoich lat i stanu zdrowia, który pozostawia wiele do życzenia, znaleźli sobie wspaniałą rodzinę, która ich adoptuje i otoczy troskliwą opieką!
Gapcio i Paszczak zamieszkają pod Warszawą, w pięknym ogrodzie, który będą dzielić z kózkami i psiakami. To wszystko są zwierzaki po przejściach, uratowane.
Ciężko mi jest się z nimi rozstać, bo fajne z nich urwisy. Ale robi się u mnie już ciasno, a chcę wciąż ratować inne konie i muszę robić dla nich miejsce. Pocieszam się tym, że będą miał blisko na odwiedziny.
A to wszystko tylko dzięki Wam! Gapcio i Paszczak żyją dzięki Waszemu wielkiemu sercu i wrażliwości. Dziękuję Wam za wszystko!
Gapcio jest sławny w internetach. Ostatnio krązą o nim plotki, jakoby już dawno został przerobiony na steki lub kotlety.
Chciałbym tutaj zdementować te fałszywe informacje. Gapcio wciąż żyje! Co więcej ma się bardzo dobrze. Razem z Paszczakiem całe dnie spędzają na poszukiwaniach zielonej trawy pod cienką warstwą śniegu.
Gapcio z Paszczakiem pozdrawiają Was ze Starego Polesia.
Coś tam w tym filmiku pomerdały mi się dni tygodnia;) To było w sobotę a nie w niedzielę.
Ostatnio przyjechał do nas w gości Paszczak. To bardzo miły kucyk uratowany przez Fundację Benek.
Miał wpaść tylko na chwilę skosztować naszego siana, ale chyba tu już zostanie, bo bardzo się polubił z naszym Gapciem.
Chłopaki są bardzo do siebie podobni charakterologicznie i sobie od razu przypadli do gustu.
Gapcio i Paszczak pozdrawiają Was z Polesia.
Uratowany dzięki Waszemu ogromnemu zaangażowaniu Gapcio już do mnie przyjechał.
Gapcio jest słodkim, niedużym kucykiem. Imię nie za bardzo do niego pasuje bo jest sprytny i zwinny. Nawet musiałem się sporo natrudzić, żeby go złapać i nakręcić film. Całe szczęście te kucyki to prawdziwe łakomczuchy i Gapcio dał się złapać na jabłko.
Jeszcze raz, razem z Gapciem dziękujemy za podarowanie życia.
19.11.2022 Moi Drodzy, wczoraj, dzięki Waszemu ogromnemu zaangażowaniu, jeszcze przed zakończeniem zbiórki Gapcio dostał największy prezent – życie. Sytuacja była trudna, bo zbiórka się kończyła a wciąż brakowało bardzo dużo pieniędzy. Naprawdę, nie wiem jak Wam dziękować. Gapcio dziś lub jutro przyjedzie do mnie. Na pewno od razu pojawią się filmy i zdjęcia z tym maluchem.
Gapcia zobaczyłem pierwszy raz, kiedy przyjechałem rozliczyć się z handlarzem. Stał przywiązany do słupa energetycznego na podwórku, a wokół niego było tylko błoto i wielka kałuża. Zastanawiałem się tylko, jak długo ten biedak tam stoi.
Podczas rozmowy z handlarzem, między słowami podpytałem go o tego malucha stojącego na podwórku.
„Nie mam miejsca dla niego Marek, przypadkiem do mnie trafił, stoi tam od wczoraj, transport dopiero w środę, więc musi poczekać”. Jak można w takich warunkach trzymać zwierzę? Bez dostępu do wiaderka z wodą, bez kostki siana. Gapcio od kilkunastu godzin brodził w głębokim błocie I kałuży, gasząc pragnienie brudną wodą.
Już miałem chęć wybić mu te pomysły z głowy ręcznie. Z trudem się powstrzymałem. Jakbym go uderzył, to na zawsze straciłbym z nim kontakt, i wszystkie te konie które można jeszcze uratować jechały by prosto do rzeźni.
Zaproponowałem, że zabiorę Gapcia jeszcze dziś, a pieniądze przekażę za kilka dni. Niestety handlarz się nie zgodził, usłyszałem tylko „nie ze mną te numery”. Nie miałem jak zapłacić w tej chwili za jego życie, ale nie mogłem też pozwolić, by Gapcio został w takich warunkach dłużej. Z pewnością był bardzo wycieńczony. Z trudem, ale udało się wynegocjować, by przeniósł go w inne miejsce, gdzie jest sucho i nie kapie na głowę. Gapcio dostał wodę w wiadrze i jedną kostkę siana. Przynajmniej tyle mogłem zrobić w tamtym momencie, choć lekko nie było.
Handlarz zgodził się na układ, pod warunkiem że do wtorku przyniosę 1500 zł, to Gapcio nie pojedzie najbliższym transportem do rzeźni. Na ten moment nie mam takich pieniędzy, jedyna możliwość to zrobić mu zdjęcia i napisać jak jest. Napisać jak wygląda ostatnia prosta po śmierć, tego biednego konia. Może wtedy uda mi się przekonać odpowiednia ilość osób, która wspólnie stwierdzi, że Gapcio już dosyć się wycierpiał i trzeba mu pomóc.
Szczerze to nie wiem, ile ten biedak wycierpiał, jak długo musiał znosić krzywdę i upokorzenia. Ale skoro skończył w tak podłym miejscu, stojąc na zewnątrz w kałuży błota, to znaczy, że gorzej być nie może. Za Gapcia handlarz chce w sumie 3200 zł, zaliczkę w kwocie 1500 zł już mu przelałem a pozostałe 1700 zł muszę dostarczyć w piątek. Jak się nie uda to przyjedzie ciężarówka i zabierze Gapcia prosto w objęcia śmierci.
Drodzy Państwo, nie umiem inaczej poprosić o pomoc niż tymi słowami, które teraz do was kieruję. Gapcio zapewne już stracił całą nadzieję, ale może właśnie to uratowało mu życie. To, że tam był, on i ja. Bardzo proszę o pomoc, proszę o życie dla Gapcia, który na drodze po śmierć nie otrzymał nawet wiaderka z wodą.