Uratowana dzięki Wam Kluska już do mnie przyjechała. Jakoś tam u handlarza wydawała się mniejsza i spokojniejsza. Ale okazało się że jest jednak urwis. Energia ją rozsadza i ciężko nad nią zapanować. To największy łobuz wśród moich kucyków.
Do Kluski na pewno musi przyjechać kowal, bo kopytka są w opłakanym stanie. Ale po za tym wygląda jak okaz zdrowia i tryska energią.
Kluska żyje tylko dzięki Wam. Zrobiliście jej wspaniały prezent na Święta.
Dziękuję Wam z całego serca za pomoc w jej ratowaniu.
Moi Drodzy, wczoraj wpłaciliście wszystkie brakujące pieniądze na Kluskę. A nawet 600 zł więcej – na pewno się to przyda na weterynarza i kowala. No i na utrzymanie tej słodkiej kucki. Kluska żyje dzięki Wam. Podarowaliście jej piękny prezent przed Świętami. Może jeszcze dziś Kluska przyjedzie do mnie. Zobaczymy. A jak nie to na pewno jutro. Będzie film z nią. Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję i życzę miłego dnia.
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
WCIĄŻ BRAKUJE NAM:
0zł
Byłem rozliczyć się u handlarza. Cieszyłem się, że wspólnie daliśmy życie kolejnym koniom.
Wyjeżdżając już za bramę zobaczyłem maleńkiego kucyka przyglądającego mi się smutnym wzrokiem. Ruszyłem samochodem i odjechałem. Ale cały czas czułem wewnętrzny niepokój. Cały czas miałem przed oczyma te smutne oczka wpatrujące się we mnie. Miałem złe przeczucia, bałem się, że tam dzieje się jakaś tragedia.
Zawróciłem i pojechałem z powrotem do handlarza, zaparkowałem samochód obok obory i podszedłem do konika. Maleńki czarny kucyk aż zaczął dreptać nóżkami na mój widok. Jak ten bidulek wyglądał, cały był posklejany jakimś błotem a jego powykręcane kopytka które nigdy nie widziały kowala. I do tego ten smutny wzrok, którego nie zapomnę do końca życia.
Poszedłem do handlarza pogadać, chociaż nie miałem ani złotówki. Coś on zaczął mataczyć że ktoś tam po niego ma przyjechać i że do jakichś dzieci ma jechać. Ale wiedziałem że kłamie. Trochę go przycisnąłem i powiedział że Kluska ma jechać do rzeźni.
Aż mnie wzdrygnęło, jaki zbieg okoliczności, że właśnie spojrzałem się w kierunku obory i zobaczyłem Kluskę. I że miałem złe przeczucia i się wróciłem. Jak mało brakowało, a ta maleńka kucka pojechała by na ubój. Nie darowałbym tego sobie nigdy.
Przekonałem handlarza za pomocą pieniędzy, to znaczy obiecałem mu, że zapłacę więcej niż na skupie. To zawsze działa. Zaświeciły mu się pazerne oczy i się zgodził na 4000 zł. 2400 zł już mu wpłaciłem a pozostałe 1600 zł muszę zapłacić dziś.
Moi Drodzy to cud i zrządzenie losu że wróciłem i zobaczyłem Kluskę.
Pomóżcie mi teraz zapłacić za jej życie. Niech święta spędzi z innymi moimi maluchami.