Drodzy Państwo, Okruszek znalazł wspaniałą rodzinę adopcyjną! Sami zobaczcie, jak mu jest dobrze 🙂
Drodzy Państwo, dziś znowu był szalony dzień. Bo rano kiedy myślałem, że Okruszek już uratowany, zadzwonił do mnie handlarz i powiedział, że jeszcze muszę mu dopłacić 300 złotych. Cały dzień mi się zeszło na załatwianiu, żeby Okruszek do mnie przyjechał. Całe szczęście szybko wpłaciliście pieniądze na niego, aż trzy osoby wpłaciły po 300 złotych i jeszcze kilka innych osób mniejsze kwoty. Tak, że przynajmniej nie musiałem się martwić o pieniądze. Jakoś udało się też załatwić transport i Okruszek około 16 był już u mnie.
Bardzo Wam dziękuję, za taką szybką pomoc. Wiele osób było zaangażowanych w ratowanie tego osiołka. Całe szczęście że wszystko skończyło się dobrze i Okruszek jest bezpieczny u mnie. Ale to jest super miły osiołek, widać, że z dobrego domu. Przyjacielski, grzeczny, zadbany i łagodny. To chyba będzie następny słodziak, którego nie będę chciał oddać do adopcji. Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję za pomoc. I życzę spokojnej nocy. Marek
23 luty 2023
Drodzy Państwo, potrzebuję dziś od Was pilnej pomocy.
Z samego rana zadzwonił do mnie handlarz i powiedział, że dziś po południu jedzie do Włoch transport z osłami. I chcą mu zapłacić więcej niż ja, bo Okruszek jest jeszcze młody i będzie idealny na salami.
Aż zdębiałem, jak to usłyszałem. Jak taki biedny osiołek ma zostać zabity? Przecież już wczoraj wieczorem przelałem całą kwotę na Okruszka i miałem dziś po niego jechać.
Właśnie rano usiadłem do komputera, żeby napisać, że już jest uratowany a wtedy on zadzwonił. Handlarz powiedział że muszę dopłacić jeszcze 300 złotych, bo jak nie to odeśle mi pieniądze a Okruszka załaduje do samochodu jadącego do Włoch.
Już nie mam z czego dołożyć, a wczoraj jeszcze pożyczyłem od znajomych brakujące 200 złotych do zbiórki na Okruszka.
Już byłem szczęśliwy, że jest cała kwota i że ten biedny osiołek jest bezpieczny. I że do mnie dziś przyjedzie.
Czasami, to już nie daję rady żyć w tym ciągłym napięciu i stresie.
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
WCIĄŻ BRAKUJE NAM:
0 zł
Okruszek rozgląda się wokół wzrokiem pełnym strachu, smutku i niezrozumienia. Wokół stoją nieznane mu maszyny rolnicze, jest ich tu pełno. Zajmują prawie całą powierzchnię pomieszczenia. Do jednej z nich przywiązano Okruszka. Osiołek boi się tych sprzętów, ale one są wszędzie dookoła, więc nawet gdyby ucieczka była możliwa nie wiedziałby, w którą stronę uciekać.
Kiedy wchodzę do szopy, Okruszek patrzy na mnie z ogromnym smutkiem i z niemą prośbą w oczach. Nie chce tu być. Chce wrócić do domu i do swojego przyjaciela, Dzwoneczka. Do Pana i Pani.
Ale to nie jest możliwe, bo domu już nie ma. Powiedział mi to pan Władek, właściciel zagraconej szopy.
Okruszek był osiołkiem do towarzystwa i wiódł przyjemne życie. Razem z Dzwoneczkiem, drugim osiołkiem, mieszkał na podwórku przy domu. Mieszkańcy domu, Pan i Pani, dobrze zajmowali się zwierzętami, karmili je i głaskali. Okruszek był szczęśliwy.
Ale pewnego dnia wszystko się zmieniło. Z domu opiekunów przez całą noc słychać było podniesione głosy a potem pan wsiadł w samochód, odjechał i więcej nie wrócił. Od tego czasu pani często płakała i rzadko wychodziła do zwierząt. Czasem brakowało im jedzenia i nikt nie sprzątał boksów. A niedługo później pani też wyjechała i zwierzęta zostały same. O sprzedaż osiołków poproszono sołtysa.
Nie wiem, co się stało z Dzwoneczkiem. Nie wie też pan Władek, amatorski handlarz, który jeździ po wsiach i skupuje stare, chore lub niepotrzebne zwierzęta, zawozi je do rzeźni i sprzedaje z zyskiem. Mówi, że kiedy przyjechał do wsi, został już tylko Okruszek. I że szkoda, bo cena była bardzo dobra więc chętnie wziąłby oba, żeby za jednym kursem więcej zarobić. Ale lepszy rydz niż nic. Więc Okruszek, przywiązany do starej maszyny, czeka w szopie na wtorek, kiedy przyjedzie po niego samochód z rzeźni.
Podchodzę do Okruszka a on spogląda na mnie z ogromnym smutkiem. W jego oczach jest prośba tak przejmująca, że ciarki przechodzą mi po plecach. Wygląda jakby płakał, choć łzy nie lecą z jego oczu. Tęskni do domu, do Dzwoneczka, do Pana i Pani.
Kucam przy Okruszku i przytulam jego spuszczoną w dół głowę. Nie jestem w stanie zwrócić mu tego, co utracił. Choć zrobiłbym wiele, aby to było możliwe. Ale mogę spróbować zabrać go stąd. I dać mu nową rodzinę i przyjaciół, żeby choć trochę wynagrodzić to, czego wynagrodzić się nie da.
Pan Władek zgodził się sprzedać mi Okruszka za 3200 zł. Całą kwotę już mu wczoraj przelałem. A dziś kazał dopłacić jeszcze 300 złotych, bo ponoć ktoś chce mu dać więcej. I że transport do Włoch na dziś jest zaplanowany.
Proszę, pomóżcie uratować Okruszka, któremu w jednej chwili runął cały świat.