Dziś chcę Was prosić o w zebraniu pieniędzy na operację chorego pieska Kajtusia, którego opiekunką jest Pani Donata.
Pani Donata pomaga nam właściwie od początku działania fundacji, zarówno dokładając swoje cegiełki do zbiórek na ratowanie koni, jak i wspierając dobrym słowem. Ale tym razem to my musimy pomóc Pani Donacie i jej Kajtusiowi.
Oddaję głos Pani Donacie:
Mam dwa pieski – Kajtusia, cocker spaniela, który ma prawie 10 lat i adoptowanego cavalierka Torego, który ma 13 lat. Mam też kotkę, przygarniętą osiem lat temu jako malutkie kocię prosto z ulicy. Moja emerytura, 3.100 złotych przy obecnych cenach ledwo wystarcza, a z książek, które piszę, praktycznie nie mam dochodu.
Radziłam sobie, dopóki pieski nie zaczęły chorować. Ale w 2019 roku Tore ciężko zachorował na anemię autoimmunologiczną i chorobę Cushinga, do tego miał nowotwór jąder i konieczna była operacja. Choruje też na serduszko i musi brać leki: Cardisure 5mg, którego jeden blister kosztuje 30 zł i wystarcza nam na tydzień a także Encorton i Hemowet. W 2023 roku miał dwa kolejne zabiegi – usunięcie narośli i sanację jamy ustnej. W tym samym czasie podobne operacje miał Kajtek. Latem Kajtuś miał operacyjne usuniecie zmian na sutku. Przed każdym zbiegiem robiliśmy echa serca i badania krwi. To ogromne koszty. Echo serca kosztuje 270 zł, geriatryczny profil badania krwi 170 zł.
Do tego każdemu z moich podopiecznych weterynarz zalecił specjalną karmę. Oba pieski ze względu na problemy z trzustką i wątrobą muszą jeść karmę weterynaryjną Brit Hepatic i Brit Gastrointential. Kotka, która ma chore nerki, musi dostawać karmę Brit Renal. Dwa kilogramy karmy to koszt około 80 zł. Puszki kosztują 16 zł za sztukę a dzienne zapotrzebowanie to co najmniej dwie puszki. Moje zwierzęta na razie muszą mieć specjalistyczna dietę. Do tej pory sama im gotowałam, ale takie jest zalecenie lekarza.
4 lutego Kajtek musi przejść kolejny zabieg – sanację jamy ustnej, po roku od poprzedniej. Sanacja jest konieczna pomimo stosowania past i specjalnej szczotki do zębów.
Okres od 2019 roku to jeden ciąg wizyt, badań i operacji. Moja emerytura 3.100 zł wystarcza tylko na opłaty mieszkaniowe i skromne życie. Za książki, które piszę, nie mam prawie żadnego dochodu – w ubiegłym roku zarobiłam 2000 zł za powieść historyczną.
Niestety mój dług u weterynarza sięga w tej chwili 3000 zł.
Weterynarz długo czekał na spłatę zadłużenia, ale przecież sam też musi utrzymać klinikę i rodzinę, a ja muszę ratować zdrowie i życie moich piesków. Zabieg, który przejdzie Kajtek, w zależności od stanu zębów będzie kosztować około 1000 – 2000 zł.
Te moje dwa pieski i kotka to dla mnie cała rodzina. Nie mam do kogo zwrócić się o pomoc. Kiedy tylko mogę sama też pomagam innym zwierzętom. Tyle razy chociaż drobnymi kwotami wspomagałam osiołki i konie. Dokarmiam wolnożyjące koty. Ale w tej chwili boję się, że za chwilę przyjdzie dzień, gdy zabraknie mi środków na leki, na ratowanie życia i zdrowia moich piesków. Już wyjście z zadłużenia, jakie mam u weterynarza, bardzo nam pomoże. A może też ktoś zechce nam pomóc, darując karmę lub leki dla Torusia i Kajtka? Gdy poprawi się moja sytuacja – oddam to, wspomagając zwierzęta w potrzebie.