Kajtuś, Wojtuś i inne maluchy. Zapraszam do naszego przedszkola.
19 grudnia
Zostałem poproszony o filmik z Kajtusiem i Wojtusiem. Te dwa maluchy są zupełnie inne. Kajtuś to prawdziwa przylepka i prawie nie urósł, a Wojtuś jest wciąż smutny i nieufny, za to dużo urósł. zapraszam do oglądania filmu.
22 sierpnia 2024
Dziś odwiedzimy wspólnie nasze maluszki, które razem ze swoimi mamami mieszkają sobie na oddzielnym padoku. Przez to, że przebywają razem i mogą się ze sobą bawić uczą się zachowań społecznych, które będą im potrzebne gdy dorosną.
Wszystkie nasze maluszki są piękne i słodkie, ale ja najbardziej lubię Kajtusia. To prawdziwa przylepka, pozwala się nawet brać na ręce!
Te wszystkie maluszki żyją tylko dzięki Wam. Dziękuję, że jesteście!
16 września 2024
Zobaczcie, co słychać u małego Kajtusia i jego mamy 🙂
Ta rodzinka nie zgodziła się na przeprowadzkę na padok, gdzie są inne mamy z dziećmi. Nie zważając na pastuchy elektryczne wracają na padok dla dziadków, gdzie mieszkały na początku. Więc chyba tu już zostaną 🙂
23 sierpnia 2024
Kajtuś to najsłodszy, najmilszy i najbardziej ufny osiołek, jakiego znam! Chyba całkiem zapomniał już o traumatycznych doświadczeniach u handlarza. I bardzo dobrze!
Kajtuś pozwala się głaskać, przytulać a nawet brać na ręce. Tylko jego mama troszkę się niepokoi. Przyjedźcie na najbliższy dzień otwarty, to pewnie będziecie mieli okazję sami go pogłaskać!
11 sierpnia
Wszyscy na pewno czekacie na film z Kajtusiem i jego mamą. Ta rodzinka osiołków jest już bezpieczna u nas w Nowym Wilkowie. Jeszcze są troszkę nieśmiałe i poznają teren, ale na pewno wkrótce mały zacznie psocić, widać to po nim. Kajtuś z mamą zamieszkali chwilowo u dziadków, ale na pewno dołączą do stada naszych osiołków.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za pomoc w ratowaniu tej rodzinki. To była bardzo szybka zbiórka. Zaczęła się w czwartek, a już w piątek wieczorem rodzinka była u nas.
10 sierpnia
Już wczoraj wieczorem ta rodzinka do nas przyjechała. Osiołki są już bezpieczne. Bardzo Wam dziękuję za pomoc dla Kajtusia i jego mamy. Zbiórka była dramatyczna, ale wszystko dobrze się skończyło. Uratowaliście kolejne zwierzaki. Życzę Wam spokojnego weekendu. Marek Sotek
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
KWOTA, którą musimy dziś zebrać:
0 zł
Maleńki osiołek Kajtuś i jego mama Kasia, związani ze sobą sznurem, stoją w szopie u handlarza koni rzeźnych i czekają. Nie wiedzą na co, tylko przeczuwają, że to będzie coś bardzo złego, bo to miejsce przesiąknięte jest zapachem strachu i cierpienia wielu zwierząt, które były tu przed nimi. Ale ja wiem, co to będzie. Jutro ma przyjechać po nich ciężarówka, która zawiezie mamę i synka do rzeźni. Kajtuś, który dopiero co przyszedł na świat, już będzie musiał go opuścić w tak straszny sposób. A jego mama razem z nim.
Kiedy handlarz otwiera drzwi szopy i wpuszcza mnie do środka, oba osiołki drgają i spoglądają na nas z przerażeniem.
A potem Kajtuś wtula swoją małą główkę w futerko mamy i zamyka oczy, jakby chciał, żeby cały ten przerażający świat wokół niego zniknął. Wtedy zostałby tylko on i jego mama, znowu w domu, znowu bezpieczni.
Próbuję podejść bliżej, żeby pocieszyć i uspokoić oba osiołki, ale wtedy i mama i synek zaczynają gwałtownie szarpać się na uwięzi, więc z powrotem wycofuję się w stronę wejścia. Nie bardzo wiem, jak mógłbym dodać im otuchy, bo osiołki nie reagują ani na mój głos, ani na to, że wyciągam w ich stronę rękę z marchewką.
Handlarz patrzy z politowaniem na moje wysiłki. Daj pan spokój, to tylko osły – mówi.
Udaje mi się namówić handlarza, żeby odsprzedał mi Kajtusia z mamą, zamiast wieźć je do rzeźni. Zgodził się pod warunkiem, że jeszcze dziś wpłacę mu zaliczkę, przynajmniej 2000 złotych. Tylko wtedy odwoła jutrzejszy transport. Ale to przecież tak, jakby wcale się nie zgodził! Bo to ogromna kwota, szczególnie, że zostało nam tylko kilka godzin. Dlatego boję się, że tym razem się nie uda. Ale cały czas mam przed oczami maleńkiego Kajtusia, który zamyka oczy i wtula się w futerko mamy. Nie możemy się poddać, jeśli nawet nie spróbujemy.
Przekaż darowiznę z hasłem KAJTUŚ na konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
bLIK: 507 076 507
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Nowy Wilków 37A 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK
Ratuję KAJTUSIA i mamę
Wyślij SMS o treści
Z wizytą u Puchatka i innych osiołków. CIĘŻKO się kręci filmy bo każdy osiołek chce być sławny.
18 grudnia
Na Waszą prośbę nagrałem film z Puchatkiem. To jeden z naszych najsławniejszych osiołków. Jest najmniejszy i najbardziej słodki. Wszystko u niego dobrze, łazi za mną jak piesek. W filmie bierze udział więcej naszych uszatych. Zapraszam do oglądania.
25 września 2024
Puchatek, którego ostatnio pokazywała Wam ciocia Ola i opowiadała, dlaczego ma opatrunki na nogach, już wyszedł ze szpitala! Wygląda na to, że bardzo się cieszy, że w końcu jest znowu ze stadem. I ja się cieszę, bo wiem, że dla osiołka czy dla konia takie zamknięcie w boksie nie jest przyjemnością. Ale czasem jest konieczne.
Oczywiście to Sówka najwięcej wchodzi przed kamerę, więc i ją zobaczycie. A także Kartofelka i Racuszkę, którzy bardzo się z Sówką przyjaźnią.
18 września 2024
Zapraszam Was do naszej dużej stajni, która w tej chwili pełni funkcję szpitala. Niestety mamy trochę zwierzaków na L4.
Ciocia Ola opowie Wam o kucykach i osiołkach, które w tej chwili z konieczności mieszkają w tej stajni.
29 maja 2024
Puchatek jest już w Starym Polesiu! Na razie wypuściłem go na osobny padok, żeby przez płot zapoznał się z resztą osiołków i żeby wzajemnie przyzwyczaili się do siebie. Puchatek jest maleńkim osiołkiem, chyba najmniejszym z naszego stada. Dlatego uznałem, że tak będzie dla niego lepiej bo na początku zawsze są przepychanki.
Bardzo Wam dziękuję za uratowanie Puchatka! On zawdzięcza życie tylko Waszym dobrym sercom. Jesteście wielcy!
26 maja
Udało się, uratowaliśmy wspólnie Puchatka! Dziękuję! Jestem bardzo szczęśliwy. Jak tylko będzie u mnie, dam Wam znać 🙂
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
Kwota, którą musimy dziś zebrać:
0 zł
Puchatek jest drobniutki, puszysty, sama słodycz. Jaki ten osiołek jest maleńki!
Przed chwilą, kiedy handlarz koni rzeźnych chciał mi go pokazać, Puchatek niespodziewanie skoczył w uchylone przed chwilą drzwi szopy. Skoczył tak nagle, że handlarz nie zdążył zareagować i osiołek uciekł na podwórko.
Teraz handlarz, zdyszany i zły, ciągnie Puchatka na grubej sztywnej linie z powrotem w stronę szopy. Biedny osiołek opiera się jak może, ale człowiek jest od niego o wiele, wiele silniejszy, więc z łatwością wciąga go do środka. No to tak sobie teraz postoisz, jak ci się nie podobało – cedzi handlarz przez zęby i przywiązuje Puchatka bardzo krótko do jednej z desek.
Dopóki handlarz go ciągnął, maleńki Puchatek walczył i opierał się. Ale teraz chyba zrozumiał, że nie ma szans. Przestał się szarpać, stanął nieruchomo i tylko szybki oddech i wyraz oczu wskazują, jak bardzo się boi.
Niestety handlarz zostawił mnie samego z Puchatkiem. Chciałem trochę uspokoić tego małego biednego osiołka, więc ukucnąłem i zacząłem do niego mówić. Ale handlarz cały czas stał w drzwiach i patrzył cynicznie, więc Puchatek był bardzo spięty i większość swojej uwagi kierował właśnie na niego. W końcu osiągnąłem tyle, że osiołek zaczął się trochę uspokajać i patrzył już nie tylko na handlarza, ale też na mnie. Dał się pogłaskać po puszystej szyi ale marchewki ani jabłka nie zjadł.
Spędzam tak sporo czasu, ale w końcu muszę już iść. Zostawiam maleńkiego, słodkiego Puchatka i wychodzę, a handlarz zatrzaskuje za mną drzwi.
Handlarz zgadza się sprzedać nam Puchatka, ale muszę mu dziś przelać aż połowę jego ceny. Inaczej jutro handlarz wyśle go do rzeźni.
Przekaż darowiznę z hasłem PUCHATEK na konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Stare Polesie 25B 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK
RATUJĘ PUCHATKA
Wyślij SMS o treści
Iruś i jego mama przyjechali do nas już Kilka dni temu. Zamieszkali tymczsowo na padoku z Cukierecziem.
16 grudnia 2024
Uratowani Waszym wielkim wysiłkiem Iruś i jego mama są już u nas od kilku dni. Iruś na razie jest trochę płochliwy, choć bardzo się mną interesuje. Mama też trzyma się na dystans, ale zdecydowała się mnie powąchać. To i tak dobrze.
Wypuściłem ich na razie na osobny padok razem z Cukiereczkiem. Ale to tylko na jakiś czas, aż przyzwyczają się do nowego miejsca. Potem pójdą już do stada.
Dziękuję Wam za uratowanie tej rodzinki. Iruś i jego mama żyją tylko dzięki Wam!
13 grudnia
Jeszcze wczoraj rano sytuacja małego Irusia i jego mamy była bardzo zła. Brakowało aż 2800 złotych. A na dodatek ten okres przedświąteczny nie sprzyja ratowaniu zwierzaków, bo ludzie mają dużo na głowie. Ale pokazaliście, że los tych biedaków jest dla Was bardzo ważny, w natłoku spraw zatrzymaliście się na chwilę i podarowaliście życie tej kucykowej rodzince. Udało się uzbierać większą kwotę, tak, że starczy na ich utrzymanie przez kilka miesięcy. Bardzo Wam dziękuję w imieniu Irusia i jego mamy. Rodzinka już dziś do nas przyjedzie i od tej pory będą beztrosko przemierzać nasze padoki w poszukiwanie siana i marchewek. Marek Sotek
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
Brakująca kwota:
0 zł
W drewnianej, podszytej wiatrem szopie na narzędzia maleńki Iruś i jego mama czekają na śmierć. Straszną, okrutną i poniżającą śmierć w rzeźni.
Iruś jest słodkim, drobniutkim, łaciatym źrebaczkiem. Kiedy podchodzę zbyt blisko, chowa się za mamą. Myślę, że się boi, pewnie nie jest przyzwyczajony do obecności człowieka. Ale jeśli stoję wystarczająco daleko, uspokaja się i ciekawość bierze górę. Wtedy wybiega zza mamy i przygląda mi się z zainteresowaniem swoimi czarnymi, błyszczącymi oczkami. Widzę, że to taki mały łobuziaczek.
W stadzie źrebaczków Iruś byłby pewnie tym, który prowokuje wszystkie wyścigi, bójki i psoty. Wyobrażam sobie, że nie raz musiałby być doprowadzany do porządku przez swoją mamę, albo przez mamy innych maluchów. A potem pewnie wyrósłby na pewnego siebie, mądrego i odważnego kucyka.
Ale niestety tak się nie stanie. Ktoś ukradł Irusiowi całą jego przyszłość, wszystkie te źrebięce i dorosłe lata, które ma przed sobą. Ktoś postanowił, że życie malutkiego Irusia i jego mamy nie jest warte więcej, niż te parę złotych, które można zarobić, sprzedając ich na rzeź. W ten sposób oboje znaleźli się tu, gdzie są teraz – u handlarza koni rzeźnych. A jutro mają jechać do rzeźni. Wszystko jest już postanowione i ustalone.
Możemy jeszcze spróbować uratować Irusia i jego mamę. Ale handlarz odwoła jutrzejszy transport tylko pod warunkiem, że dziś do wieczora wpłacę mu 1000 zł zaliczki.
Zbliżają się Święta, a to zawsze bardzo trudny okres na organizowanie zbiórek na zwierzęta. Wszyscy mają wielkie wydatki i ja to rozumiem. Ale spróbujmy uratować tą rodzinkę, małego Irusia i jego mamę.
Przekaż darowiznę z hasłem IRUŚ I MAMA NA konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
bLIK: 535 501 501
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Nowy Wilków 37A 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK
RATUJĘ IRUSIA Z MAMĄ
Wyślij SMS o treści
Kolejny film nagrany na Waszą prośbę, tym razem z Basią. Zobaczcie, jak sobie radzi.
13 grudnia 2024
Dziś, również na prośbę z Waszej strony, mam dla Was filmik z Basią. Jak widzicie, Basia ma się dobrze. Jej choroby nie można wyleczyć ale można sprawić, żeby jej objawy były jak najmniej odczuwalne.
Tak jest właśnie teraz z Basią. Nasza kucynka czuje się w tej chwili całkiem dobrze. Przyjaźni się z Rudaską i razem mieszkają w kucykowim przedszkolu, bo chcieliśmy mieć je na oku.
Basia żyje tyle dzięki Wam, bo uratowaliście ją praktycznie z drogi do rzeźni. Dziękuję Wam za to w imieniu Basi i moim.
14 listopada
Ostatnio kilka osób pytało się o Basię. Niestety ma RAO – taką końską astmę. Zapraszam do oglądania filmu – ciocia Ola wszystko Wam opowie. Film sprzed kilku dni – kiedy jeszcze było słoneczko.
17 września 2024
Niestety nie zawsze nasze zwierzęta są zdrowe i wesołe. Niektóre niestety chorują, jak na przykład Basia.
Basia od dłuższego czasu ma problemy oddechowe. Mieszka w tej chwili w dużej stajni, razem z innymi zwierzętami które potrzebują leczenia.
Ciocia Ola opowie Wam, co dzieje się z w tej chwili z Basią.
9 sierpnia 2024
Basia jest już u nas i właśnie dołączyła do naszego stadka. Oczywiście jej przybycie wzbudziło wielkie zainteresowanie wśród innych zwierząt. Tak jest zawsze, kiedy pojawia się nowy członek stada.
Dla Basi też jest to stresująca sytuacja, bo teraz musi sobie ustalić miejsce w hierarchii stada. Ale myślę, że miną ze dwa dni i już zwierzaki poukładają sobie wszystko między sobą.
Dziękuję Wam jeszcze raz za życie Basi!
6 sierpnia
Jeszcze wczoraj rano sytuacja Basi była dramatyczna. Zbiórka praktycznie stała w miejscu a brakowało aż 1700 złotych. Ale kolejny raz pięknie pomogliście bezbronnemu zwierzakowi. Może już jutro Basia do nas przyjedzie. Właśnie załatwiam transport. Chciałbym Wam z całego serca podziękować za pomoc w jej ratowaniu. Marek Sotek
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
KWOTA, którą musimy dziś zebrać:
0 zł
Basię zobaczyłem w ostatniej chwili. Pomocnicy handlarza wprowadzali właśnie na ciężarówkę przerażoną rudą kuckę, która aż trzęsła się ze strachu. Zapierała się z całych sił i nie chciała zrobić ani jednego kroku w przód. W końcu któryś z pracowników zdenerwował się i wyjął bat, a Basia ze strachem w oczach od razu się poddała. Musiała widzieć taki bat już nie raz, bo dobrze rozumiała co on oznacza. Kucka z trudem weszła po trapie ciężarówki trzęsąc się ze strachu. Wyglądała, jakby wiedziała dokąd jedzie. I że z tego miejsca nie ma już powrotu.
Handlarz przyglądał się całej sytuacji i ze śmiechem powiedział, że niby kucyk a uparty jak osioł. Zarzekał się, że oni batów nie używają, ale wiedzą, że niektóre zwierzęta się ich boją. I że przecież samo wyjęcie bata to nic złego, a jak taki kucyk czy koń się trochę przestraszy to od razu grzecznieje.
Podszedłem do Basi która stała już w ciężarówce przygotowana do transportu. Czy tak samo się będzie zapierać gdy dojedzie do rzeźni? Czy tam ktoś też wyciągnie bat i może tym razem go użyje? Wiedziałem, że muszę ją uratować.
Życie Basi kosztuje 3500 złotych. Do tej pory zebraliśmy 1800 złotych. Dziś mija termin wykupu, niestety brakuje aż 1700 złotych i nie wiem, czy damy radę zebrać te pieniądze. Proszę o pilną pomoc!
Przekaż darowiznę z hasłem BASIA na konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
bLIK: 507 076 507
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Nowy Wilków 37A 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK
Ratuję BASIĘ
Wyślij SMS o treści
Specjalnie na Waszą prośbę nagrałem film z Kruczkiem. To jeden z naszych najmilszych kucyków.
12 grudnia 2024
Ostatnio pytaliście mnie, co słychać u Kruczka, więc specjalnie nagrałem z nim filmik. Jak widzicie ma się dobrze. Zarósł mocno zimowym gęstym futrem.
Kruczek to jeden z naszych najmilszych kucyków. Chętnie podchodzi, lubi towarzystwo ludzi. Co nie zawsze jest regułą wśród naszych zwierzaków!
Jeśli chcecie, żeby nagrać dla Was specjalnie film Jeszcze z którymś z uratowanych zwierzaków, dawajcie znać!
9 września 2024
Uratowany przez Was Kruczek jest już u nas. Na początku był trochę smutny, więc wypuściłem go na padok z najlepszą, młodą trawką, żeby zobaczył jak u nas jest dobrze kucykom. Kontakt z innymi zwierzętami ma przez płotek. A niedługo pójdzie już do reszty stada.
Dziękuję Wam najmocniej jak potrafię za uratowanie tego ślicznego i bardzo miłego kucyka. On żyje tylko dzięki Wam!
7 września
Dziękuję, dziękuję Wam z całego serca! Kruczek jest uratowany!
Udało nam się zebrać wczoraj pieniądze, których brakowało do zapłacenia za Kruczka. I już wczoraj późnym wieczorem Kruczek do nas przyjechał! Przyjedźcie dziś na dzień otwarty, żeby go zobaczyć. Na pewno towarzystwo innych koni i marchewki, które dziś dostanie pomogą mu szybciej poczuć się tu dobrze i może przestać tak bardzo tęsknić za domem.
Jeszcze raz dziękuję za Wasze dobre serca i pozdrawiam serdecznie. Marek Sotek
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
KWOTA, którą musimy dziś zebrać:
400 zł
W ciemnej i brudnej szopie u handlarza koni rzeźnych stoi Kruczek – śliczny czarny kucyk. Kiedy wchodzę, unosi głowę i spogląda na mnie z nadzieją. Ale już po chwili odwraca wzrok i przestaje się mną interesować. Widocznie nie jestem tym, kogo miał nadzieję zobaczyć.
Spojrzenie Kruczka jest smutne, tak smutne, że znajduję słów, żeby to opisać. Handlarz mówi, że przywiózł go tu dwa dni temu właściciel i chciał sprzedać go bardzo, bardzo pilnie. Tak, że nawet nie negocjował ceny, więc handlarz jest zadowolony – kupił Kruczka tanio i zawożąc go do rzeźni zarobi więcej niż zwykle.
Pewnie na wódkę potrzebował – mówi – Mam takich czasami, im się zawsze spieszy.
Handlarz mówi też, że pierwszego dnia Kruczek kręcił się, rżał niespokojnie i nasłuchiwał. Widocznie miał nadzieję, że właściciel zaraz po niego wróci i zabierze go do domu. Ale potem chyba zrozumiał, że tak się nie stanie, bo przestał nawoływać i teraz tylko stoi z opuszczoną głową i pełnym smutku spojrzeniem. Już od wczoraj tak stoi i jeść nie chce – dodaje handlarz, niezadowolony. Kiedy kucyk nie je, traci na wadze i wtedy rzeźnia mniej za niego zapłaci.
Chcę trochę pocieszyć tego biednego kucyka, więc podchodzę bliżej. Kruczek pozwala się głaskać po szyi i drapać za uchem, ale nie odwraca się w moją stronę a jego spojrzenie się nie zmienia. Nadal jest pełne głębokiego smutku i bólu. Kruczek tęskni. Tęskni za domem i za wszystkimi, którzy tam zostali.
Życie Kruczka jest warte 3500 złotych. Do tej pory zebraliśmy 3100 złotych. Dzień koniec zbiórki i proszę Was o pomoc dla tego biednego kucyka
Bardzo proszę o pomoc dla Kruczka.
Przekaż darowiznę z hasłem KRUCZEK NA konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
bLIK: 507 076 507
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Nowy Wilków 37A 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK
Ratuję KRUCZKA
Wyślij SMS o treści
Cappuccino wrócił już ze szpitala po operacji. Oczywiście przed nim jeszcze długa droga do pełnej sprawności.
12 grudnia 2024
Cappuccino wrócił już z kliniki po operacji. Tera widać, że lekarze wykonali wspaniałą pracę! Jego nóżka jest już prosta i Cappuccino może stawiać ją normalnie, na podeszwie kopyta.
Oczywiście przed Cappuccino jeszcze długa droga do pełnej sprawności. Czeka go szaścitygodnnowa rehabilitacja. A przez najbliższy czas musi stać w boksie i wychodzić tylko na spacery w ręku, 15 minut dziennie.
Ciocia Ola opowie Wam więcej szczegółów. A ja chciałbym z całego serca podziękować wszystkim, którzy pomogli sfinansować operację małego Cappuccino.
5 grudnia 2024
Ciocia Ola odwiedziła dziś Cappuccino w szpitalu. Nasz dzielny pacjent ma się dobrze, i choć jeszcze przed nim długa droga do pełnej sprawności, to pierwszy i najważniejszy krok już za nim. Więcej szczegółów opowie Wam Ciocia Ola.
A ja bardzo dziękuję wszystkim, którzy pomogli w zebraniu pieniędzy potrzebnych na przeprowadzenie operacji. Dzięki Wam Cappuccino ma szansę na szczęśliwe życie bez bólu. Może już wiosną będzie brykał po łące jak inne kucyki!
4 grudnia
Cappuccino wczoraj miał operację, która zakończyła się pełnym sukcesem. Miał podcięte ścięgna w jednym kopytku. Lekarze stwierdzili, że na razie nie trzeba robić drugiego. Ten słodki kucyk na razie jest na środkach przeciwbólowych i kilka dni spędzi w szpitalu. Nogę stawia niepewnie, ale kopytko jest ustawione w prawidłową stronę. Jutro będzie u niego ciocia Ola i nagra filmik, gdzie wszystko opowie. Operacja Cappuccino była możliwa tylko dzięki Waszemu wsparciu finansowemu. A koszt był bardzo wysoki bo około 5000 złotych, jak szpital wystawi fakturę, ton będziemy dokładnie wiedzieli, załączymy fakturę pod zbiórką. Dziękujemy Wam bardzo za wszystko, co zrobiliście dla Cappuccino. Marek Sotek
29 listopada 2024
Cappuccino, którego bardzo niedawno wspólnie uratowaliśmy przed śmiercią w rzeźni, znowu potrzebuje naszej pomocy. Sam nie potrafi o nią poprosić, więc ja i ciocia Ola będziemy mówić w jego imieniu.
Cappuccino przyjechał do nas w strasznym stanie psychicznym. Nie pozwalał się do siebie zbliżyć, na każdą próbę naszego podejścia reagował atakiem paniki. Musiał przejść niewyobrażalnie dużo złego w swoim krótkim życiu. W tej chwili powoli nabiera do nas zaufania, ale to będzie długi proces, który nadal wymaga wiele pracy.
Ale poza tymi ranami na psychice Cappuccino cierpi również fizycznie. W obu przednich nóżkach ma nieleczony przykurcz mięśni który wykrzywia jego całe nogi. Każdy krok sprawia biednemu kucykowi ogromny ból. Po badaniach i konsultacjach zarówno lekarz jak i kowal stwierdzili, że bez leczenia operacyjnego nie uda się mu pomóc. Potrzebne będą dwie operacje, osobno na każdą z nóżek. I trzeba to zrobić jak najszybciej, bo Cappuccino po prostu bardzo cierpi.
Bardzo Was proszę o pomoc w sfinansowaniu operacji Cappuccino. Możemy sprawić, jego życie będzie w końcu szczęśliwe i wolne od cierpienia. I że mały Cappuccino będzie mógł biegać i brykać po łące tak jak inne kucyki.
Uratowany dzięki Waszej pomocy Cappuccino jest już u nas. Na razie musi pozostać w stajni. Przyjedzie do niego pani weterynarz i zrobi prześwietlenia podwiniętego kopytka i podejmie decyzję o leczeniu. Mieliśmy już osiołka Julianka, z takim podwiniętem kopytkiem i zdecydowaliśmy się na operację, niestety on umarł podczas narkozy. Dlatego będziemy chcieli za wszelką cenę uniknąć podcięcia ścięgna. Na razie jak widać na filmie ten młody kucyk jakoś sobie radzi. Przy okazji pokażę Wam naszą stajnię.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc dla Cappuccino. Trzymajcie kciuki za jego zdrowie.
31 października
Wczoraj wydarzył się prawdziwy cud. Uratowaliście kucyka Cappuccino. I to w ciągu kilkunastu godzin. A na dodatek zebraliśmy tyle pieniędzy, że wystarczy na transport, kowala, weterynarza, siano i marchewki przez pół roku. Cappuccino to prawdziwy szczęściarz, jeszcze dziś do nas przyjedzie i zamieszka w stadzie kucyków. Na pewno sobie znajdzie kolegów i koleżanki, a jego największym zmartwieniem będzie dopchanie się do marchewek podczas dnia otwartego. W wszystko to wydarzyło się tylko dzięki Wam. Za co z całego serca dziękują Cappuccino i ja.
30 października
Mały Cappuccino doskonale wie, co go czeka. Niektóre zwierzęta mają taki siódmy zmysł. Ten srokaty kucyk nie chce dać się dotknąć handlarzowi, walczy o swoje życie z całych sił. Wyrywa się, staje dęba, kopie i gryzie. Pod sierścią widać napięte żyły. Z pyska dobiega charkot.
Handlarz jest wściekły na Cappuccino, bo ten go dwa razy kopnął i ugryzł. A na dodatek o mało nie rozwalił drewutni, gdzie siedzi zamknięty. Dlatego nie ma litości, chce się go jak najszybciej pozbyć, dziś albo jutro. Na pewno nie chce go mieć u siebie na święto zmarłych, mówi że nie będzie się z nim użerał, chce odpocząć i jechać na groby.
I dlatego nie zgadza się na żadne zaliczki ani raty. Albo zapłacę jutro całe 3500 złotych, albo ten padluch, jak go nazwał, zawiśnie już jutro wieczorem na haku. Dał mi czas tylko do godziny 19.00 Jak nie dostanie potwierdzenia przelewu o tej godzinie, to ostatnim transportem Cappuccino pojedzie do rzeźni.
Nie możemy do tego dopuścić. Ratujmy tego biednego kucyka! Kwota do zebrania jest ogromna, a mamy tak naprawdę tylko godziny. Proszę Was o pilną pomoc. Marek Sotek
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
kwota, którą musimy zebrać:
0 zł
Przekaż darowiznę z hasłem CAPPUCcINO NA konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
bLIK: 535 501 501
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Nowy Wilków 37A 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK
RATUJĘ CAPPUCCINO
Wyślij SMS o treści
Cukiereczek jest już u nas. Na razie nie pozwala mi do siebie podchodzić
10 grudnia 2024
Dziś rano przyjechał do nas Cukiereczek, którego uratowaliście przed rzeźnią. Na razie jest trochę wystraszony, nie pozwolił mi do siebie podejść na tyle blisko, żebym mógł go złapać i nakręcić z nim film. Nie pomogło nawet pachnące sianko. Dlatego filmik będzie tylko z daleka. Mam nadzieję, że już niedługo oswoi się na tyle, że będzie pozwalał do siebie podchodzić.
Dziękuję wszystkim osobom, które pomogły w uratowaniu Cukiereczka!
10 grudnia
Jest to bardzo słaby okres na ratowanie zwierząt, bo zbliżają się święta i wszyscy tym żyją. Ale udało nam się uratować małego Cukiereczka i jutro przyjedzie do nas do fundacji. Zapozna się z pozostałymi kucykami i będzie się przepychał do siana, a w dni otwarte będzie walczył o marchewki. Od tej pory będą to jego jedyne zmartwienia. Ten cud wydarzył się tylko i wyłącznie dzięki Wam. Pamiętajcie o tym. Marek Sotek
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
kwota, którą musimy dziś zebrać:
0 zł
Co to za straszne miejsce? W ogóle nie wygląda jak stajnia, w której Cukierek spędził ostatnie miesiące. W stajni pachniało siano i owies. Były tam inne kucyki i konie, były dzieci które przychodziły je głaskać i czesać. Cukierek woził je też czasem na swoim grzbiecie.
A teraz znalazł się tu, w ciemnym, zimnym i ponurym miejscu, w komórce bez okien i ze zgniłą słomą pod kopytami. Na dodatek człowiek, który go tu przyprowadził, nie jest wcale jak dzieci, które Cukierka odwiedzały, o nie. Nie jest też jak dorośli, którzy z nimi przychodzili. Nie głaszcze, nie daje marchewek ani kostek cukru. Poszturchuje tylko i szarpie za linę.
Cukierek wie, choć nie ma pojęcia skąd, że ten człowiek jest zły, tak samo jak i to miejsce. I tęskni. Tęskni za swoją stajnią, za innymi końmi, za dziećmi. Tak bardzo chciałby znów znaleźć się w domu…
Handlarz koni rzeźnych powiedział mi, skąd wziął się u niego ten mały łaciaty kucyk. Cukierek podzielił los, jaki spotyka wiele kucyków i koni jesienią i zimą. To kucyk ze szkółki jeździeckiej. Jesienią i zimą szkółki często pozbywają się części koni, bo to nie jest sezon na naukę jazdy i trzymanie zwierząt tylko generuje koszty. I część z nich niestety trafia do rzeźni, tak jak Cukierek. Tak jest co roku.
Biedny Cukierek rozgląda się dookoła, rży, woła inne konie. Ale odpowiada mu tylko cisza. U handlarza nie ma innych koni. Jeśli tu trafiają, to tylko na chwilę, żeby za parę godzin pojechać do rzeźni.
Życie Cukiereczka kosztuje 3500 złotych. Do tej pory uzbieraliśmy 2900 złotych. Dziś koniec zbiórki i nie wiem, czy damy radę go ocalić
Przekaż darowiznę z hasłem CUKIEREK NA konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
bLIK: 535 501 501
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Nowy Wilków 37A 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK
RATUJĘ CUKIERKA
Wyślij SMS o treści
Szaraczek jest już u nas i czeka na Was. Dziś jest dzień otwarty i możecie go odwiedzić!
7 grudnia 2024
Uratowany właśnie Szaraczek przyjechał już do nas. I trafił prosto na dzień otwarty. Więc jeśli chcecie go zobaczyć, możecie jeszcze do nas przyjechać, dziś do godziny 14.00 zapraszamy wszystkich! A Szaraczek jest na specjalym padoczku na samym przodzie, więc na pewno go nie przegapicie.
Dziękuję wszystkim, którzy pomogli w uratowaniu Szaraczka i – mam nadzieję – do zobaczenia dziś u nas, w Nowym Wilkowie!
6 grudnia
Mikołajki to szczęśliwy dzień dla Szaraczka. Dostał od Was najwspanialszy prezent – życie. Ten fajny osiołek już do nas przyjechał i jutro przywita Was na dniu otwartym. Bardzo dziękuję za pomoc i życzę spokojnej nocy. Marek Sotek
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
kwota, którą musimy dziś zebrać:
0 zł
Szaraczek jest najzwyklejszym na świecie osiołkiem. Ma sztywną szarą sierść, wielkie uszy i mądre, smutne spojrzenie. Nic szczególnego go nie wyróżnia i nawet nie wiem, co mógłbym Wam o nim napisać, żeby przykuć Waszą uwagę. Chyba tylko tyle, że on chce żyć, nie mniej niż inne, te słodkie, puszyste albo malutkie zwierzaki. Ale został sprzedany handlarzowi koni rzeźnych i czeka właśnie na transport do ubojni.
I boję się, czy wśród tylu potrzebujących akurat on, Szaraczek, zdobędzie tyle uwagi, żeby wykupić się od okrutnej śmierci w rzeźni.
Kiedy przyjechałem do handlarza, Szaraczek stał przywiązany koło przyczepy do transportu koni. Ktoś, kto nie zna osiołków, mógłby pomyśleć, że Szaraczek jest spokojny, bo osiołki są bardzo oszczędne w okazywaniu emocji. Ale ja wiem, że to nieprawda. Biedny Szaraczek jest po prostu przerażony. Widzę jego przyspieszony oddech i rozszerzone strachem oczy. A kiedy go dotykam, czuję, jak drżą jego mięśnie.
Na moje pytanie, dlaczego nie zaprowadził Szaraczka do jakiejś obory czy szopy, gdzie miałby cieplej, handlarz wzrusza tylko ramionami i mruczy pod nosem coś, czego nie rozumiem. Ale zgadza się, żebym odwiązał osiołka i pokazuje mi szopę, do której mogę go zaprowadzić. Dobre i to.
Upewniam się, że Szaraczek ma siano i wodę. Ale to wszystko, co mogłem dla niego zrobić. Jeśli Szaraczek nie wzbudzi współczucia, jutro z rana pojedzie do rzeźni. Ale to przecież nie jego wina, że jest taki, jak jest: szary i zwyczajny.
Życie Szaraczka kosztuje 4500 złotych. Dziś koniec zbiórki. Żeby go uratować, potrzebne jest jeszcze 1000 złotych. Proszę Was o pilną pomoc.
Przekaż darowiznę z hasłem SZARACZEK NA konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
bLIK: 535 501 501
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Nowy Wilków 37A 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK
RATUJĘ SZARACZKA
Wyślij SMS o treści
Cappuccino wczoraj miał operację, która zakończyła się sukcesem. Obciąża już kopytko w prawidłowy sposób.
5 grudnia 2024
Ciocia Ola odwiedziła dziś Cappuccino w szpitalu. Nasz dzielny pacjent ma się dobrze, i choć jeszcze przed nim długa droga do pełnej sprawności, to pierwszy i najważniejszy krok już za nim. Więcej szczegółów opowie Wam Ciocia Ola.
A ja bardzo dziękuję wszystkim, którzy pomogli w zebraniu pieniędzy potrzebnych na przeprowadzenie operacji. Dzięki Wam Cappuccino ma szansę na szczęśliwe życie bez bólu. Może już wiosną będzie brykał po łące jak inne kucyki!
4 grudnia
Cappuccino wczoraj miał operację, która zakończyła się pełnym sukcesem. Miał podcięte ścięgna w jednym kopytku. Lekarze stwierdzili, że na razie nie trzeba robić drugiego. Ten słodki kucyk na razie jest na środkach przeciwbólowych i kilka dni spędzi w szpitalu. Nogę stawia niepewnie, ale kopytko jest ustawione w prawidłową stronę. Jutro będzie u niego ciocia Ola i nagra filmik, gdzie wszystko opowie. Operacja Cappuccino była możliwa tylko dzięki Waszemu wsparciu finansowemu. A koszt był bardzo wysoki bo około 5000 złotych, jak szpital wystawi fakturę, ton będziemy dokładnie wiedzieli, załączymy fakturę pod zbiórką. Dziękujemy Wam bardzo za wszystko, co zrobiliście dla Cappuccino. Marek Sotek
NA WPŁATĘ POZOSTAŁO:
kwota, którą musimy zebrać:
0 zł
29 listopada 2024
Cappuccino, którego bardzo niedawno wspólnie uratowaliśmy przed śmiercią w rzeźni, znowu potrzebuje naszej pomocy. Sam nie potrafi o nią poprosić, więc ja i ciocia Ola będziemy mówić w jego imieniu.
Cappuccino przyjechał do nas w strasznym stanie psychicznym. Nie pozwalał się do siebie zbliżyć, na każdą próbę naszego podejścia reagował atakiem paniki. Musiał przejść niewyobrażalnie dużo złego w swoim krótkim życiu. W tej chwili powoli nabiera do nas zaufania, ale to będzie długi proces, który nadal wymaga wiele pracy.
Ale poza tymi ranami na psychice Cappuccino cierpi również fizycznie. W obu przednich nóżkach ma nieleczony przykurcz mięśni który wykrzywia jego całe nogi. Każdy krok sprawia biednemu kucykowi ogromny ból. Po badaniach i konsultacjach zarówno lekarz jak i kowal stwierdzili, że bez leczenia operacyjnego nie uda się mu pomóc. Potrzebne będą dwie operacje, osobno na każdą z nóżek. I trzeba to zrobić jak najszybciej, bo Cappuccino po prostu bardzo cierpi.
Bardzo Was proszę o pomoc w sfinansowaniu operacji Cappuccino. Możemy sprawić, jego życie będzie w końcu szczęśliwe i wolne od cierpienia. I że mały Cappuccino będzie mógł biegać i brykać po łące tak jak inne kucyki.
Przekaż darowiznę z hasłem CAPPUCCINO NA konto:
MBANK: 84 1140 2004 0000 3302 8248 4626
bLIK: 535 501 501
PayPal: kontakt@razemdlazwierzat.pl
Fundacja Razem Dla Zwierząt
Nowy Wilków 37A 05-155 Leoncin
NUMER KONTA DO WPŁAT W EUR
PL90 1140 2004 0000 3012 1800 7761
BIC BREXPLPWMBK